03 lutego 2016

Kot w psiej budce

Kiedyś nie miałam w domu zwierzątka.

/Pomijam chomiki,świnki,rybki, bo one....,
 a,  nie będę pisać dlaczego to bo.../

Pracowałam, zajmowałam się moimi dziećmi.....itd. itd.
Podziwiałam czworonogi u znajomych.
Koleżanka, osoba z fantazją, obdarzona wspaniałym, do pozazdroszczenia poczuciem humoru, zaprosiła mnie do swojego domu na wsi.
Na powitanie wyszedł czarno-biały, zadowolony z siebie i dumny kot.
- O, Azor! Cześć! - zawołała jego pani.

Może właśnie wtedy zakochałam się w kotach?

Mój kot ma na imię Bazyl. Z tym imieniem przywiozłam go do domu. Często zachowuje się jak pies.
Jest duży, dość groźny i silny.Rankiem obchodzi i sprawdza teren. Nocą ostro przepędza inne koty.
 Rzadko kto odważa się go pogłaskać, a na ręce bierze go tylko mój dorosły syn.
Kupiłam kiedyś psią budkę i postawiłam ją na tarasie. Bywa, że nocą moje dwa koty buszują w ogródku i odpoczywają na ławce lub stoliku. Budka przydała się...ale Bazyl traktuje ją z pogardą.
Taka mała i niewygodna bleeee!
Jednak coś tam grzeje.

 Uf!  co za ulga .



Trzeba zmyć z siebie ten dziwny zapach psiej budki.

Wiosna 2016 nie chce przyjść  


Brak komentarzy: