Motto:
" Dopiero w samotności człowiek jest naprawdę sobą"
/Jose Ortega y Gasset/
Moje ukochane najpiękniejsze słowa prosto do serca:
/ mam też inny schowek z wierszami tu kliknij jak masz czas of course
POEZJA
DO MOJEGO SERCA Nie wiem, co to poezja, nie wiem, po co i na co... Wiem, że czasami ludzie czytają wiersze i płaczą.... ~ Władysław Broniewski Wisława Szymborska Portret kobiecy Musi być do wyboru. Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło. To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby. Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare, czarne, wesołe, bez powodu pełne łez. Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie. Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno. Naiwna, ale najlepiej doradzi. Słaba, ale udźwignie. Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała. Czyta Jaspersa i pisma kobiece. Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most. Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda. Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem, własne pieniądze na podróż daleką i długą. tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej. Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona. Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi. Albo go kocha, albo się uparła. Na dobre, na niedobre i na litość boską. ******************* Julian Tuwim Szczęście. Nieciekaw jestem świata, Ogromnych,pięknych miast: Nie więcej one powiedzą, Jak ten przydrożny chwast. Nieciekaw jestem ludzi, Co nauk zgłębili sto Wystarczy mi pierwszy lepszy, Wystarczy mi byle kto. I ksiąg nie jestem ciekaw, Możecie ze mnie drwić Wiem ja i bez ksiąg niemało I wiem,co znaczy żyć. Usiadłem sobie pod drzewem Spokojny jestem i sam. O,Boże!O,szczęście moje! Jakże dziękować Ci mam? Konstanty Gałczyński Pokochałem Ciebie... Pokochałem ciebie w noc błękitną, w noc grającą,w noc bezkresną. Jak od lamp,od serc było widno, gdyś westchnęła,kiedym westchnął. Pokochałem ciebie i boso i w koronie,i o świcie i nocą. Jeśli tedy kiedyś mi powiesz: Po coś miły,tak bardzo pokochał? Powiem:Spytaj się wiatru w dąbrowie, czemu nagle upadnie z wysoka i oblepi całą dąbrowę, szuka,szuka:gdzie jagody głogowe? Jeszcze mamy trochę czasu... Wyszła jesień na skraj lasu Rozpuściła rude włosy, A tu wiatr w koronach szumi, A tu liści nawiał stosy. A tam strumyk spływa zboczem, A na niebie chmury płyną Pozbieram obłoki białe Zrobię sobie z nich pierzynę, A korale kalinowe wepnę strojnie W rude włosy, Nim nadejdzie sroga zima I przesądzi nasze losy. Wstała jesień bladym świtem Zbiera z łąki woal mgiełki Jeszcze mamy trochę czasu Nim zasrebrzą się igiełki... Jeszcze słonko nam zaświeci, A w południe ptak zaśpiewa, Jeszcze mamy trochę czasu... Jeszcze martwić się nie trzeba... Małgorzata Maruszewska 2010. ______________________________ serduszka dwa... dwa serduszka malutkie tak chciały już tu być, tak bardzo się starały, pukały, ze sobą rozmawiały -jak tam jest?- pytały niecierpliwe serduszka dwa... Irena 46 Modlitwa ile w nas siły, tyle słabości ile podziwu, tyle zawiści ile radości, tyle rozpaczy ile nadziei, tyle jest zwątpień ile pewności, tyle zapewnień ile szacunku, tyle miłości ile jest grzechów, tyle rozgrzeszeń ile lat życia, tego nikt nie wie i jaki koniec, to nic pewnego, a że nastąpi, to wiesz na pewno, a że marzymy, to nasz przywilej, a że wierzymy, to nasz jest wybór, a że ufamy, to tylko Tobie, bo obiecałeś troszczyć się o nas więc my w podzięce, składamy dłonie i wciąż błagamy chroń nas od złego Panie. 11. 12. 2014 Astra KSCafe ---------------------- babcia babcia, niezastąpiona nieoceniona kocha miłością wierną, kamyczki usuwa spod stóp, przytula całuje życzenia zgaduje... do babci jak w dym! Irena. ___ Adam Asnyk Przyjście Mesjasza Lud czekający na swego Mesjasza Nie zwróci oczu na dziecinę małą I do biednego nie zajrzy poddasza; Mniema, że zbawcę, którego czekało Tyle pokoleń, ujrzy ziemia nasza Od razu ziemską okrytego chwałą, Jak na wojsk czele niewiernych rozprasza — Mniema, że wszystko będzie przed nim drżało. Że nawet głowy ugną się książęce, Zdając mu władzę nad światem... Więc jeśli usłyszy, że się narodził w stajence I że mędrcowie dary mu przynieśli, Pyta ze śmiechem: „Jak to? ten syn cieśli Ma rządy świata ująć w swoje ręce?" Wisława Szymborska MILCZENIE ROŚLIN Jednostronna znajomość między mną a wami rozwija się nie najgorzej. Wiem co listek, co płatek, kłos, szyszka, łodyga, i co się z wami dzieje w kwietniu, a co w grudniu. Chociaż moja ciekawość jest bez wzajemności, nad niektórymi schylam się specjalnie, a ku niektórym z was zadzieram głowę. Macie u mnie imiona: klon, łopian, przylaszczka, wrzos, jałowiec, jemioła, niezapominajka, a ja u was żadnego. Podróż nasza jest wspólna. W czasie wspólnych podróży rozmawia się przecież, wymienia się uwagi choćby o pogodzie, albo o stacjach mijanych w rozpędzie. Nie brakłoby tematów, bo łączy nas wiele. Ta sama gwiazda trzyma nas w zasięgu. Rzucamy cienie na tych samych prawach. Próbujemy coś wiedzieć, każde na swój sposób, a to, czego nie wiemy, to też podobieństwo. Objaśnię jak potrafię, tylko zapytajcie: co to takiego oglądać oczami, po co serce mi bije i czemu moje ciało nie zakorzenione. Ale jak odpowiadać na niestawiane pytania, jeśli w dodatku jest się kimś tak bardzo dla was nikim. Porośla, zagajniki, łąki i szuwary – wszystko, co do was mówię, to monolog, i nie wy go słuchacie. Rozmowa z wami konieczna jest i niemożliwa. Pilna w życiu pospiesznym i odłożona na nigdy. Gałczyński: (V) Garniemy się do muzyki, muzyka to jest nasz festyn, kochamy trąbki i smyki, obój, klarnet i klawesyn. Jest w domu lichtarz nieduży z wysoką świecą szkarłatną; ona do koncertów służy, do dźwięku dodaje światło Ty ją zapalasz w godzinie muzycznej i płomyk świeci w chwili, gdy z głośnika płynie Koncert Brandenburski Trzeci. Radość jak poważny taniec przesuwa swój cień na ścianach I pada świecy pełganie na twarzy Jana Sebastiana Lipski kantor bardzo mile uśmiecha się zza oszklenia. Chciałbym wszystkie takie chwile ocalić od zapomnienia. ~~~~~~~~~~~~~~ Święta Patrzyli z oczu ogromną dziwota Pasterze, owiec porzuciwszy straże, O, trzej królowie, gdyście Panu w darze Przynieśli mirrę, kadzidło i złoto, Lecz o Melchiorze, Kasprze, Baltazarze, Tajnej mądrości słynęliście cnotą I z swych uczonych ksiąg doszliście oto, Że się w Betlejem cud boski ukaże. Cóż to wielkiego, Magowie ze Wschodu, Żeście odkryli po roku podróży Pana na sianie, między bydłem, gnojem, Gdy ja, bez gwiazdy szczególnej przewodu, Znalazłem Boga — błądząc wiele dłużej — W jeszcze podlejszej stajni: w sercu swojem.” Leopold Staff ***************** Człowiek Nocą klękasz i znaleźć chcesz Boga potem w oczach strach nosisz i łzy- na dalekich, rozstajnych gdzieś drogach ktoś się zbłąkał i płacze jak ty. Pachnie ze wsi kwitnącym jaśminem złote zboże wśród pola się śni- kto cię zbudził, kim jesteś, gdzie płyniesz w nieskończoność wieczorów i dni. Nikt nie szuka cię dłońmi dobrymi, nikt nie mówi, czy dobrze, czy źle, tylko ziemia z grobami starymi o twej ciszy słyszała i wie. Jan Twardowski Dziękuję Dziękuję za Twój uśmiech, otwarte okno Twego istnienia. Dziękuję za Twoje spojrzenie, zwierciadło Twej uczciwości. Dziękuję za Twoje łzy, które są znakiem, że dzielisz radość lub smutek. Dziękuję za Twoją rękę zawsze wyciągniętą, aby dać lub otrzymać. Dziękuję za Twoje objęcie, które jest szczerą gościną Twojego serca. Dziękuję za Twoje słowo, wyraz tego, co kochasz i w czym pokładasz nadzieję. Dziękuję, że jesteś. Helena Oshiro Wiersz powściągliwy Wiersz powściągliwy Nie wiem jak to wyrazić... Bo wszystko ma swoją miarę i stopnie i skalę... Zakochałem się w tobie, pani, w pewnej mierze, rzekłbym, niebywale. Do pewnego stopnia... bo miłość ma swą skalę i miarę, i stopnie. Słowem... nie wiem, jak to wyrazić... Kocham ciebie nieomal okropnie Jestem bliski mniej więcej szaleństwa i poniekąd w miłosnym obłędzie, niezupełnie, ale, rzekłbym, prawie, bo kto może przewidzeć, co będzie. Jeśli pani... także coś takiego, coś... plus minus... na ogół, powiedzmy, oczywiście - bez zobowiązań, pod uwagę wziąwszy stan obecny... Jednakowoż (bo kto może wiedzieć?) jeśli sądzisz, że przypuszczalnie - proszę jakoś mi o tym powiedzieć z zastrzeżeniem, ewentualnie. Julian Tuwim Tadeusz Różewicz „Pragnienie” Chciałbym dziś mówić tak barwnie i jasno by dzieci biegły do mnie jak do parku co w słońcu stoi i światło ma w sobie Chciałbym dziś mówić tak ciepło i prosto by starzy ludzie czuli się potrzebni Chciałbym tak mówić aby moje słowa przez łzy dotarły do blasku uśmiechów Chciałbym dziś mówić spokojnie i cicho by ludzie mogli ze mną odpoczywać śmiać się i płakać i milczeć i śpiewać Chciałbym dziś mówić gniewnie i surowo By odnaleźli zgubione marzenia Skrzydło co kiedyś wytrysło z ramienia Chciałbym nie mówić lecz czynić słowami aby słów moich dotknęli rękami ludzie (Kasi Warno, która miała dziś nadzieję na spotkanie, ale deszcz wszystko popsuł) "To tylko pies, tak mówisz, tylko pies ... A ja ci powiem Że pies to czasem więcej jest niż człowiek On nie ma duszy, mówisz ... Popatrz jeszcze raz Psia dusza większa jest od psa... My mamy 18:12:15 dusze kieszonkowe Maleńka dusza, wielki człowiek... Psia dusza się nie mieści w psie I kiedy się uśmiechasz do niej Ona się huśta na ogonie A kiedy się pożegnać trzeba I psu czas iść do psiego 18:12:16 nieba To niedaleko pies wyrusza Przecież przy tobie jest psie niebo Z tobą zostaje jego dusza..." B. Bożymowska Roman Brandstaetter Litania o zbawienie od głupoty Zbaw nas od głupoty, Panie! Jesteśmy solą zwietrzałą i bezużyteczną. Nie umiemy żyć, Nie umiemy myśleć, Nie umiemy patrzeć, Nie umiemy słyszeć, Nie umiemy niczego przewidzieć, Nie umiemy z nieszczęść Wyciągnąć zbawiennych nauk, I tak wspinamy się - Zgraja ludzi Opętanych żądzą zdobywania - Po stromej drabinie złudzeń, A jej szczeble pękają i łamią się Pod ciężarem naszych nierozważnych kroków. Czyniąc wszystko na przekór zdrowemu rozsądkowi I przyrodzonej skłonności do trwania, Idziemy urojoną drogą Do urojonego celu, W klęskach naszych upatrujemy zwycięstwa, W zwycięstwach nie widzimy zarodków klęski, W nonsensie upatrujemy sens, A mowę, Ten przywilej i chlubę naszego wybraństwa Uczyniliśmy narzędziem pustej paplaniny I brzydoty, I jadowitego kłamstwa, Na którym usiłujemy zbudować Wielkość człowieka. Boże nieskończonej mądrości, Stworzycielu doskonałego kosmosu I najpiękniejszej ziemi, Nieśmiertelnej duszy I mózgu, I szarych komórek, I pięciu zmysłów, I wolnej woli, Wyzwól nas z drapieżnych szponów głupoty Tej czarnookiej kusicielki, Wabiącej nas na wszystkich rogach historii Jak na rogach ulic, Od tej sprawczyni Naszych błazeńskich zamiarów i czynów, I upadków, I jałowego życia, I daj nam mądrość oczyszczenia, Nam, Synom ziemi, Soli zwietrzałej i bezużytecznej. Spotkanie Ta jedna chwila dziwnego olśnienia kiedy któs nagle wydaje się piękny bliski od razu jak dom kasztan w parku łza w pocałunku taki swój na co dzień jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku ta jedna chwila co spada jak ogień nie chciej zatrzymać rozejdą się drogi - samotność łączy ciała a dusze cierpienie ta jedna chwila nie potrzeba więcej to co raz tylko - zostaje najdłużej ks Jan Twardowski ******* wiersz Michała Błażejewskiego: chodziła Matkaboska po świecie prowadziła Matkaboska dwoje dzieci jedno było zdrowe drugie było hifowe a nie chciała powiedzieć które jest które i stanęła w samym sercu kraju prosi - wpuśćcie - ale ludzie nie wpuszczają ni tego co zdrowe ni tego co hifowe bo nie chciała powiedzieć które jest które nam tu gnoju takiego nie trzeba lepiej zabierz swoje bachory do nieba popatrzyła Matkaboska po domach niepotrzebna mi wasza korona chleba za nią nie kupię bo gorzki i nie ujrzał już nikt Matkiboski tylko ludzie chodzili chodzili wreszcie będzie tu spokój mówili ----------------- Bałam się czytać ten wiersz na lekcji.... dzieci były bardzo przejęte jego treścią. Łódź Twoja niech przypłynie Za sobą mosty spal, Zawsze, gdy jesteś przy mnie Cos ważnego musi się stać Spuść na mnie psy z uwięzi Rozpuść włosy, gdy dmie wiatr Ty tajemnicą zawsze będziesz Choć pełen ciebie jest mój świat Rozmowy toczą się co noc Jak nam wypada żyć Lecz, kiedy cię przytulę, to Pamiętać już, nie chcemy nic" Nic Cave ************* ...jeśli chcesz wiedzieć, kim jestem, nie pytaj, gdzie mieszkam, co jadam, jak włosy czeszę, nie pytaj, lecz po co żyję, wypytuj, i o to, dlaczego bez reszty nie oddaję życia temu, czemu oddać je pragnę. W nas jest to, czego szukamy, Nie trzeba za tym gonić. Jest jeszcze cały czas, I czas wystarczy temu dać a samo nam się objawi. Thomas Merton SKĄD PRZYCHODZĄ UMARLI DO SNÓW.... Skąd przychodzą umarli do snów ludzi? Rozsuwają ściany czasu, Zjawiają się prawdziwi i czuli. Pytają się z ogromnym zdumieniem: Nie boicie się nas? Gdzie przebywają wówczas, gdy nikt ich nie wspomina? Gdy twarze ich zaczynają blaknąć I myśl nasza nie tak łatwo przywołuje Postać ich schyloną? Którędy wiedzie droga umarłych do snów ludzi? Z grobów znowu wyciągają ku nam ich ręce Rzeczywiste i żywe. Pragną naszych objęć i uścisków, Jakby w nich ożywali na nowo. I poprzez oczy nasze omglone snem Szukają gwiazdy - Tej jednej, która była gwiazdą ich życia. Ostygło powietrze po ich oddechu, Odebrzmiała fala głosu, Ciało oddaje się ziemi solą, żelazem i wapnem. Lecz żyją dłużej pod sennymi powiekami bliskich. Stąd sięgają znowu do spraw życia, Do drzwi, które tylekroć mijali, Do stołów znaczonych odciskami ich dłoni, Do strzępów mowy, do obrazów, Które osadzają się w pamięci ludzkiej długo, Jak muł skalny w głębokim dnie oceanu. Anna Kamieńska Na pogrzeb Jezusa
Baranek
biegł na pogrzeb
najwcześniej
przed świtaniem
płakała
trawa niemrawa że nie mogła ruszyć się sama
lilie
białe jak ręce matki omdlałe
róże
czerwone jak uszy zawstydzone
nie
zdążył już na pogrzeb
wpadł
na zmartwychwstanie
grób
murowany jak bomba się rozleciał
baranek
choć nie zdążył z radości się rozbeczał
Jan
Twardowski
O kotach Franciszek Klimek
"Nawet założyć się jestem gotów bo wątpliwości to nie budzi gdzie jest dom szczęśliwych kotów, tam jest dom szczęśliwych ludzi" "Nie jest to najmądrzejsza z tez Lecz z czystym przyjmę ją sumieniem że kot to też pies tylko że z wyższym wykształceniem" Czy pamiętasz? Małgorzata Maruszewska Czy pamiętasz tamte lata Tamte zimy i jesienie Czy pamiętasz... za oknami Światła blask padał na ziemię? A na szybach białe kwiaty Jakieś liście dziwne wzory Śnieg błękitnoszary wszędzie I latarni blask... wieczorem... Czy pamiętasz tamto dziewczę Jak w ciemności znów przemyka Za nią w gąszczu coś szeleści W sercu strzęp nadziei pika. Czy pamiętasz jak wśród nocy, Spadła na nas śniegu chusta I poczułam na swych wargach Twoje miękkie ciepłe usta... Chyba całkiem zapomniałeś Jak to kiedyś dawno było.. Może ja to wymyśliłam? Może to się nie zdarzyło? Nie łam się Mirosław Wiśniewski z Podgórza /z czasopisma ANGORA nr 49/2009/ Gdy cię garbaty los lubo kopnie Haust szczęścia rzuci o glebę Brzytwa czasu facjatę potnie Nie łam się Wal przed siebie Nim pomylisz srom ze sromotą Pozostawszy na pastwę zgoła Nie łam się Nie bądź idiotą Jeno wić na wyprawę zwołaj Więc gdy przyjdzie odejść nie szalej Z żalu urżnij drzemkę w barłogu Nie łam się wypij i nalej Zawsze zdążysz złożyć się w Bogu Tadeusz Różewicz Miłość Kupiłem ci pelargonię niosę doniczkę w różowej bibułce. Idę ulicą ludzie biegną ludzie jadą ludzie krzyczą ten sprzedaje cudowny płyn na porost włosów szkaplerze trujące cukierki pornograficzne obrazki. Obok w czerwonym kościele grożą jeszcze śmieszni piekłem obiecują niebo zachwalają wiarę ojców naszych. Sprytny z rybim okiem i brodą jak lisia kita z miedzi nabił sto tysięcy nędzarzy w butelkę ogłosił bankructwo. Mrowisko się mrowi. Piszą anonimy, składają fałszywe świadectwa chorują na syfilis piją wódkę i eter gwałcą i zarzynają obliczają saldo. Obywatele miasta obłudnicy witają kardynała karmazynowy kardynał nie uczynił cudu wygwizdały go ptaki. Poeci grają na katarynkach prowadzą dialogi z Bogiem fałszują monetę. Na uniwersytecie profesor pod parasolem w czerwonym turbanie na głowie wykłada metafizykę, radzi wdychać prane. Bzdura obłuda fałsz. Idę ulicą jestem ci wdzięczny za miłość cieszę się pelargonią w różowej doniczce. To jest prawda: miłość uszlachetnia jestem lepszy odrobinę lepszy wierzymy w to oboje SERGIUSZ JESIENIN Krążą liście miedziane i złote Po różowej powierzchni strumyka, Jakby lekkim, chwiejącym się lotem Rój motyli ku gwieździe pomykał. Zakochałem się dziś w tym wieczorze Błądząc myślą nad zżółkłym parowem… Urwis wiatr w zawadiackiej przekorze Zadarł brzózce spódnicę na głowę, Ziębnie serce, od pól wieje chłodem, Stadem owiec zmierzch siny nadciąga, Za umilkłym, półsennym ogrodem Zabrzmi czasem dzwoneczek na łąkach… Nigdy głębiej i nigdy żarliwiej Nie wsłuchałem się w szept wszechstworzenia. Chciałbym oto podobny tej iwie Nurzać ręce w różowość strumienia. Chciałbym pyskiem księżyca łakomym Skubać słomę ze stogu nad rzeką. Okruch szczęścia — i ten nie sądzony: Kochać wszystko, nie pragnąć niczego. Jan Lechoń Biografia Z mych marzeń nie spełnionych, z mej dumy dziecięcej, Z łez wylanych ukradkiem, o których nikt nie wie, Ze wszystkiego, com kochał - zostanie nie więcej Niż imię, scyzorykiem wyryte na drzewie. Więc czegom nie powiedział - niech będzie ukryte, Mych listów i pamiątek niech płonie stos cały! I tylko jeszcze wytnę me serce przebite I przy moim imieniu - twoje inicjały. Wszystko co dawne Dlaczego dom rodzinny widać choć go nie ma i lampę co zgaszono trzydzieści lat temu i psa co szczekał groźnie a chciał nas powitać wciąż rzeczywiste to co niemożliwe czemu to co nie jest chlebem ważniejsze od chleba czemu ci co odeszli są bardziej obecni i nawet dawna miłość co straszyła grzechem stroi miny zabawne bo stała się duchem miłość to samotność co łączy najbliższych stąd czyste nawet co jest zbyt gorące fotografie prawdziwe - bo już niepodobne choćbyś nie chciał stać w miejscu tylko się spieszył jak nagietki co kwitną przed dziesiątą rano czemu ból pisze wiersze nie idiotka ręka wszystko po to by pytać co nas łączy z ciałem Jan Twardowski ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
***
/wiersz kolegi o nicku Stalin Klub Senior Cafe/ Powiedz, kim mam być dla Ciebie, Wystarczył pocałunek i zostałeś jedynym, Więc powiedz – czemu nie przychodzisz, Stoję obok sklepu ze słodkościami, Trochę tego, odrobina czułości, Teraz smutku nieco, uśmiech niczym lukier Na torcie słodko – gorzkim, A wszystko to – jest najstarszą grą W miłość... Słońce zachodzi nad zimnym samotności morzem, Proszę otwórz – nadal czekam Przed Twoim sklepem ze słodkościami Jeszcze nie poznałam wszystkich smaków, Widzę moją twarz w szybie Patrzę na wystawę Trochę tamtego, nieco goryczy, Garść anyżkowych wspomnień Bo wszystko to - jest najstarszą grą W miłość... Ulica pustoszeje, przemykają ludzie Do domów, latarnie zabłysły Stoję przed drzwiami, kiedy je otworzysz, Tyle jeszcze nieodkrytych wrażeń, Strzepuję okruszki z palców, myślę Kiedy znów się ze mną podzielisz Truskawkową bezą, Cytrynową pianką, Bo już wiesz, że wszystko to Najstarszą jest grą W miłość.... ___________________ Na świecie są dobre dusze Przyjaźnią się z Aniołami Ich ciepło możesz poczuć Bo ciągle są tu z nami. Gdy jest ci bardzo smutno, Myśli się tłuką boleśnie Położą ci okład na głowie, Cicho, czuwają, we śnie. Rano otwierasz oczy I smutek gdzieś sam odchodzi Uśmiechasz się radośnie Im właśnie o to chodzi. Małgorzata Maruszewska ___________________________ Przepadam za wierszami Ks.Jana Twardowskiego MIŁOŚĆ Jest miłość trudna jak sól czy po prostu kamień do zjedzenia jest przewidująca taka co grób zamawia wciąż na dwie osoby niedokładna jak uczeń co czyta po łebkach jest cienka jak opłatek bo wewnątrz wzruszenie jest miłość wariatka egoistka gapa jak jesień lekko chora z księżycem kłamczuchem jest miłość co była ciałem a stałą się duchem i ta co nie odejdzie - bo znów niemożliwa Jan Twardowski Czekanie kiedy na miłość niecierpliwie czekasz pomiędzy dzwonkiem a otwarciem drzwi czasem wepchnie się kurczak za chudy na rosół opluje deszcz nie kracz jeszcze podziękujesz Bogu gdy przyjdzie tylko pies Jan Twardowski _____________ Tadeusz Różewicz Skąd się bierze zło? jak to skąd z człowieka zawsze z człowieka i tylko z człowieka człowiek jest wypadkiem przy pracy natury jest błędem jeśli rodzaj ludzki wyczesze się własnoręcznie z fauny i flory ziemia odzyska swój blask i urok natura swą czystość i nie-winność żadne stworzenie poza człowiekiem nie posługuje się słowem które może być narzędziem zbrodni słowem które kłamie kaleczy zaraża zło nie bierze się z braku ani z nicości zło się bierze z człowieka i tylko z człowieka jesteśmy w myśli? jak powiada Kant? a tym samym odtąd w bycie inni niż czysta natura -------------------- Zanim się opamiętasz ołtarz, kołyska, cmentarz i robisz smutne odkrycie czy to już całe życie? -------------------- HIMALAJE Kiedy los przez plecy biczem tnie do krwi, życia pięść kolejny, celny cios zadaje, kiedy pytasz beznadziejnie: „po co żyć?” Wtedy musisz przejść przez swoje Himalaje… Co dzień zdarza się kolejny, trudny szczyt, czasem padasz, ale w drodze nie ustajesz, resztką sił przepychasz szare, puste dni – jednak walczysz, pokonujesz Himalaje… Stroma ścieżka nad przepaścią, gęsta mgła, ale czasem ktoś pomocną dłoń podaje, ktoś podtrzyma, kiedy w oczy wieje wiatr, chociaż przecież… ma swe własne Himalaje… 2007 Ewita Klub Senior Cafe ----------------------------------- Dla Elizki Ten wiersz jest dla ELIZKI za jej wspaniałe poczucie humoru Kiedyś o tym wciąż myślałam Hej! Nadstawcie uszko! Co ja z sobą kiedyś zrobię Jak będę staruszką? Będę miała siwe włosy i zmarszczek bez liku Wszyscy będą mieć mnie w nosie Umrę i po krzyku. Ale lata ciągle lecą Hej! Nadstawcie uszy! Ciągle jeszcze jestem młoda I nic mnie nie ruszy! Zamiast modlić się i stękać ciągle tylko klikam A jak do mnie coś tam mają Gę..buzię im zamykam. Czasem sobie farby mieszam Coś tam namaluje Spadkobiercy niech się cieszą że ich nie rujnuję! Piszę wiersze czasem maila do kogoś z daleka Mimo tylu lat na karku, Chce się do człowieka... I dlatego wszystkim radzę Hej, nadstawcie uszko! Zawsze warto być kobietą, Broń Boże, staruszką! Małgorzata Maruszewska 4sierpnia2009r. Klub Senior Cafe ------------------------------------- CICHO Cicho Boską spełniać wolę... Cicho bliźnim ulżyć dolę... Cicho kochać ludzi, Boga... Cicho - oto święta droga... Cicho z swymi dzielić radość... Cicho wszystkim czynić zadość... Cicho innych błędy znosić... Cicho życzyć, błagać, prosić... Cicho zrzec się, ofiarować... Cicho ból swój w sercu chować... Cicho jęki w niebo wznosić... Cicho, skrycie łzą się rosić... Cicho, kiedy ludzie męczą... Cicho, gdy pokusy dręczą... Cicho zmianę życia znieść... Cicho Krzyż z Jezusem nieść... Cicho - Jezus w Hostii sam... Cicho milcząc mówi nam: Cicho ufaj Zbawcy swemu... Cicho tęsknij, wzdychaj ku Niemu... Cicho z cnoty zbieraj plon... Cicho aż nadejdzie zgon... Cicho ciało spocznie w grobie. Cicho da Bóg Niebo Tobie... / kard. Adam Stefan Sapieha / Cicho???? --------------------------------------- CZEMU TO TAK? Przyjaźnie. W młodości szeptane na ucho. Niewinne zazdrości, miłości zbyt kruche, głęboka rozpacz i wspólny śmiech, z byle powodu jeziora łez - trochę ich brak. Czemu to tak? I jeszcze te ważne, te bardziej dojrzałe przyjaźnie, które porozrzucałam... Siałam jak mak ,przez życie - nie ta, to ta! Rozmaicie... Dziś mi ich brak. Czemu to tak? Dlaczego, jak skąpiec złocistych korali, nie skryłam w skarbonce? Nie znikłyby w dali dawne moje przyjaźnie i grzałyby, jak dawniej... A tak mi ich brak... Czemu to tak? napisała Ewita |
Z życia
w pijanym domu...
w pijanym domu wszystko pijane... krzesła upadły, stół się przewrócił, okno straszy dziurą, słowa jak kamienie ciskane po ścianach, kąty jeszcze stoją, w jednym dziecko płacze... IRENA... Panna Jesienna KSCafe ___________ Ks. Twardowski Rozmowa z Bogiem Jak dobrze byłoby zamknąć drzwi sypialni i kiedy nocna cisza otuli świat porozmawiać z tobą tak zwyczajnie bez wydumanych ckliwych słów chciałabym bliżej poznać ciebie jak radzisz sobie z natłokiem próśb które sprawy są ważne a które najważniejsze do kogo wyciągasz rękę kogo skazujesz na ból to wszystko dla mnie niepojęte więc może w dłoniach zamkniesz moje wątpliwości niech białe gołębie pofruną w niebo to będzie dla mnie znak że nie wymyślił ciebie człowiek na użytek własnej słabości. Wasze dzieci... - Khalil Gibran Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi, są synami i córkami powołanymi do życia przez Życie, przychodzą przez was, ale nie z was. I choć są z wami, do was nie należą. Możecie im przekazać waszą miłość, ale nie wasz sposób myślenia. Bo one mają swój własny. Możecie przyjąć ich ciała, ale nie ich dusze, bo ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego wy nie możecie wejść nawet w waszych snach. Możecie starać się, by stać się jak one, ale nie próbujcie czynić je takimi jak wy. Bo życie nie cofa się i nie zatrzymuje się na dniu wczorajszym. Jesteście łukami, które wypuszczają dzieci jak żywe strzały: Łucznik widzi na drodze cel do nieskończoności i On was napina swą mocą, aby Jego strzały mogły dolecieć szybko i daleko. Oby wasze napięcie ręką Łucznika było ku radości, bo kocha On tak samo strzałę lecącą, jak i łuk, który już miejsca nie zmienia. ZAPOMNIJ Czesław Milosz Zapomnij o cierpieniach, Które sam zadałeś. Zapomnij o cierpieniach, Które tobie zadano. Wody płyną i płyną, Wiosny błysną i giną, Idziesz ziemią ledwie pamiętaną. Czasem słyszysz daleko piosenkę. Co to znaczy, pytasz, kto tam śpiewa? Dziecinne słońce wschodzi, Wnuk i prawnuk się rodzi. Teraz ciebie prowadzą za rękę. Nazwy rzek tobie jeszcze zostały. Jakże długo umieją trwać rzeki! Pola twoje, ugorne, Wieże miast, niepodobne. Ty na progu stoisz, zaniemiały. Dziękuję /elizka/ Dziękuję za przypływ mojej wewnętrznej radości, dziękuję za to, ze jesteśmy dalej razem, dziękuję za nowe życie dla nas obydwojga, dziękuję za każda troskę dziękuję za każde drgnienie serca w naszym kierunku dziękuję za słowa modlitwy w obronie życia, wysłuchanej jak widać przez Boga obym tylko pychą nie uraziła.... DZIĘKUJĘ Możemy od nowa się starać a i kłócić się możemy i pyskować i za to także.... dziękuję BOJĘ SIĘ Boję się mówić bo wrzasnę albo wymamroczę i nie zrozumie mnie nikt Boję się żyć bo mi pod dłońmi uciekało życie ZOSTAŁO jeszcze ale nie wiem czy znowu nie spróbuje właściwie to wiem na pewno wiem jestem i mnie nie ma mam sie radować a nie umiem już nie umiem |
Przemijanie
Mary Frye
Nie stój nad moim grobem i nie płacz Nie ma mnie w nim, ja nie śpię Jestem w każdym podmuchu wiatru Jestem w każdym płatku śniegu Jestem jak zboże w słońcu Jestem deszczem na jesieni Kiedy w rannej ciszy się budzisz Jestem trzepotem skrzydeł ptaka Który wznosi się w niebo Jestem gwiazdą, która rozświetla noc Nie stój nad moim grobem i nie płacz Nie ma mnie tam, ja nie umarłam.. Pod brzozą Czy to jest moim rozrzewnieniem, czy też słabością charakteru, że siedząc przy przydrożnym drzewie przeszłości szlak rozważam w cieniu. O drzewo, wiesz co to samotność gdy wiatr ci wiał z północnej strony ty stałaś zaś na deszczu moknąc, nie mając z żadnych drzew osłony. Nie płaczę tu, o nic nie proszę choć często twarz wycieram dłonią, po prostu chcę mieć bratnią duszę i siedzę tu przy twej osłonie. Obrazem się przesuwa życie którego nigdy nie zapomnę jednakże czemu jest na świecie tak wiele zła, a mało dobra? A brzoza wiedząc moje myśli koroną z wiatrem przytakuje i szumem swych zielonych liści chce szeptem mi mój żal utulić. Kp. kpwalski KSCafe __________________________________________________ ____________ Pytasz, co w moim życiu Jan Lechoń Pytasz, co w moim życiu z wszystkich rzecz główną, Powiem ci: śmierć i miłość — obydwie zarówno. Jednej oczu się czarnych, drugiej — modrych boję. Te dwie są me miłości i dwie śmierci moje. Przez niebo rozgwieżdżone, wpośród nocy czarnej, To one pędzą wicher międzyplanetarny, Ten wicher, co dął w ziemię, a ludzkość wydała, Na wieczny smutek duszy, wieczną rozkosz ciała. Na żarnach dni się miele, dno życia się wierci, By prawdy się najgłębszej dokopać istnienia — I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia. Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Laureat nagrody Nobla w 1984r Jaroslav Seifert: Koralowe kolczyki Wszystko, co od nas już odchodzi i zapada w przeszłość, traci po drodze wiele ze swoich właściwości. Zło blednie, grzech zostaje zapomniany, wino kwaśnieje, a pocałunki, które uwięzły pod niebem, przemieniają się w pieśń. Kiedy pragnąłem twych uścisków, wymyślałem wiersze. Chodziłem z kąta w kąt po pokoju i w pustkę okna je wypowiadałem. Ach, te wiersze! Nie były nazbyt mądre, lecz były pełne natrętnych pragnień i namiętnych słów. Usta mi zaciskałaś dłonią, ażebym milczał, zawzięcie zasłaniałaś swoje zaskoczone uszka, a ja już czubkiem języka błądziłem w ich różowych zagięciach jak w labiryncie. Sypiałem na twoim sercu i chciwie wdychałem zapach gorącej skóry. Sny, które się skradają potajemnie i w mroku dopadają śpiącego, miały kolor twoich oczu. Były niebieskie. I powoli kapały mi na czoło twoich kolczyków zamglone korale niczym krople pieczętującego wosku. Kiedy dziś obejmuję dłońmi swoją starczą twarz, pod palcami wyraźnie czuję kształt własnej czaszki. Nie myślałem o niej nigdy przedtem, głowy dłońmi nie obejmowałem. Nie było powodu. Straszne pragnienie życia, chociażby bez radości, chociażby bez nadziei, stale przypina czarne skrzydła strachu przed nieistnieniem. Lecz kiedy umrę już naprawdę, to nawet z niemoty ziemi szlochem się wyrwie w stronę twoich kroków moja miłość. Kiedy dziecko się rodzi i na świat przychodzi Jest jak Bóg, co powietrzem nagle się zakrztusił I poczuł, że ma ciało, że w ciemnościach brodzi Że boi się człowiekiem być. I że być musi... Wokół radość. Kolędy szeleszczące złotko Najbliżsi jak pasterze wpatrują się w Niego I śmiech matki - bo dziecko przeciąga się słodko A ono się układa do krzyża swojego Ernest Bryll ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ks.Jan Twardowski będzie koniku polny co żyjesz jedną tylko Jesień serce kochające niekochane smutku w cztery oczy bo mieszkanie za dwadzieścia lat szczęście o tyle o ile prawdo-co obrażasz ciotko której w dowodzie dzieciak dorysował brodę dygnitarzu który zlecisz ze stołka wszystko tak będzie jak ma być Lepsze i gorsze Wszystko się odmieniło na lepsze i gorsze lepsze, bo już nie cierpisz, gorsze, bo mnie boli lepsze, bo dałam radę dojść z tobą do kresu gorsze, bo wracam stamtąd wolniej niż powoli Lepsze, bo może jesteś gdzieś w lepszych wszechświatach gorsze, bo coraz częściej jednak w to nie wierzę lepsze, bo po raz drugi już stąd nie odejdziesz gorsze, bo gdzie nie spojrzę jeszcze widzę ciebie. Jerzy,Andrzej Masłowski SZKODA, ŻE CIĘ TU NIE MA Josif Brodski Szkoda, że cię tu nie ma, szkoda, kochanie. Siedziałabyś na sofie, ja - na dywanie, chustka byłaby twoja, moja - kapiąca łza, albo może na odwrót: płacz ty - pociecha - ja. Szkoda, że cię tu nie ma, szkoda, kochanie. Prowadząc wóz, dłoń kładłbym na twym kolanie, udając, że je mylę z dźwignią, gdy zmieniam bieg. Wabiłby nas nieznany lub właśnie znany brzeg. Szkoda, że cię tu nie ma, szkoda, kochanie. Srebrny księżyc na czarnym nieba ekranie na przekór astronomom oddawałbym co noc na żeton na automat, by usłyszeć twój głos. Szkoda, że cię tu nie ma, na tej półkuli - myślę, siedząc na ganku w letniej koszuli i z puszką "Heinekena". Zmierzch. Krzyk mew. Liści szmer. Co za zysk z zapomnienia, jeśli tuż po nim - śmierć? Samotność ks.Jan Twardowski Nie proszę o tę samotność najprostszą pierwszą z brzega kiedy zostaję sam jeden jak palec kiedy nie mam do kogo ust otworzyć nawet strzyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać przynajmniej jak pół wróbla kiedy żaden pociąg pośpieszny nie spieszy się do mnie zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić od zachodu słońca cienie coraz dłuższe nie proszę Cię o tę trudniejszą kiedy przeciskam się przez tłum i znowu jestem pojedynczy pośród wszystkich najdalszych bliskich proszę Ciebie o tę prawdziwą kiedy Ty mówisz przeze mnie a mnie nie ma |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz