Opis obrazu czyli jak patrzeć by zrozumieć




Obrazy zatrzymują wzrok, poruszają serce, wnikają w pamięć.
Czy jednak wszystko sama dostrzegę?
Lubię wspomagać się podpowiedziami znawców rzeczy.
Stąd i ten kącik na moim blogu.

Zdjęcia obrazów zbieram najczęściej  z zakupionych czasopism,
/najczęściej jest to kupowany przeze mnie w kościele Gość Niedzielny. Na odwrocie strony tytułowej są zamieszczane obrazy z opisem i historią/,
czasem własnych książek, pocztówek, niezastrzeżonych autorsko stron internetu ....
 itp. publicznie dostępnych źródeł.
 Buduję swą wiedzę i chowam w tej blogowej e-pamięci.
/Kliknięcie w obrazek, powiększy go. /


 

Przepiękny obraz dla dzieci 


Dziecko zasnęło tuż nad wodą, która 

zaczęła zalewać leżący tuż przy jego głowie słomkowy kapelusz. A jeśli przyjdzie większa fala, życie dziecka będzie zagrożone? Nie, bo nad jego snem ktoś czuwa. Anioł rozpostarł swe opiekuńcze skrzydła, złożył dłonie i patrzy na małego podopiecznego z czułością i miłością

Postać Anioła Stróża, indywidualnego opiekuna człowieka, stała się popularna w sztuce już w XVII wieku. Ludzie zamożni zaczęli wówczas zamawiać u artystów kameralne dzieła, które nie tylko miały dekorować ich mieszkania, ale także pełnić funkcje pedagogiczne w stosunku do dzieci zamawiającego. Powstał wtedy schemat przedstawiania Anioła Stróża trzymającego za rękę dziecko, a drugą ręką wskazującego na niebo. Mały odbiorca miał z takiego obrazu wyciągnąć wniosek, że anioł się nim opiekuje, ale jednocześnie pilnuje go, żeby nie stał się niegrzeczny. Ten powielany potem w niezliczonych kopiach motyw okazał się tak sugestywny, że do dzAnioł Stróż kojarzy nam się przede wszystkim z wychowaniem i opieką nad dziećmi. Na obrazie von Deschwandena misja wychowawcza została zdominowana przez opiekuńczą. Dziecko może zawsze liczyć na bezwarunkową i czułą pomoc anielską

Szwajcar Melchior Paul von Deschwanden (1811-1881) był jednym z najpopularniejszych w XIX wieku malarzy obrazów religijnych, związanym z grupą nazareńczyków, artystów pragnących odnowić sztukę religij. Namalował ponad 2000 dzieł o prostej i zrozumiałej symbolice, które kupowano na całym świecie. Dziś można je zobaczyć nie tylko w kościołach europejskich, ale także w Stanach Zjednoczonych. Jego prace były też często reprodukowane jako ilustracje w modlitewnikach i książkach dewocyjnych


27 września 2020 Gość Niedzielny nr 39 

 

Melchior Paul von Deschwanden 

| ANIOŁ STRÓŻ CZUWA NAD SNEM DZIECKA 

olej na płótnie, 1859 kolekcja prywatna 

 

 

Olej na płótnie-
Zmartwychwstanie Jezusa   Francesco Buoneri zwany Cecco del Caravaggio 





Obraz      "Śmierć Św.Marcina z Tours"    Deric Baegert.










 




























Trójca Święta
Lucas Carnach


starszy
Procesja
 ze św.Januarym w Neapolu





























Lorenzo
 Lotto




























Św.Róża
 z Limy 
Esteban Murillo 
Joża Uprka 
 Zaduszki

































Willem van Herp Starszy

 Przemienienie Pańskie  

 


 

 Ecce homo Oto człowiek



Ten obraz namalował brat Albert -Adam Chmielowski

 Czerwony płaszcz rozchyla się na piersiach Jezusa, odsłaniając fragment umęczonego, ubiczowanego, związanego sznurami ciała. Ten skrawek ciała przybiera kształt wielkiego serca. Najświętszego Serca Jezusa.

Ecce Homo (łac. Oto Człowiek) to popularny od stuleci motyw w sztuce. Ukazuje scenę z Ewangelii według św. Jana, gdy Piłat podejmuje ostatnią próbę ocalenia Jezusa, pokazując Go Żydom ubiczowanego i umęczonego: „Piłat wyszedł ponownie na zewnątrz i przemówił do nich: »Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy«. Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: »Oto Człowiek«” (J 19,4-5).

Oprawcy chcieli upokorzyć i ośmieszyć Chrystusa. Dlatego wyposażyli Go w prześmiewcze „królewskie” insygnia: koronę z cierni i berło z trzciny. Z nimi właśnie namalował Go Brat Albert. Prześmiewcze insygnia stały się w dłoniach Chrystusa insygniami Jego władzy – rzeczywistej, choć „nie z tego świata”. Ciernie to nasze grzechy, które On wziął na siebie, a trzcina to Jego Kościół – ludzie, którzy uwierzyli, ale są wciąż słabi, jak trzcina na wietrze. Światło wydobywające się zza filara tworzy nimb wokół głowy Zbawiciela.

Leon Wyczółkowski, wielki ówczesny artysta, tak napisał o tym obrazie: „Najgłębszy wyraz u Chrystusa dał Adam Chmielowski w »Ecce Homo«. Szary dzień, deszcz pada. Chrystus skatowany, oczy zapadnięte w głąb. Tak się stało i stać musiało. Chrystus zmęczony, stargany, oplwany, ale oczy patrzą w głąb” .Do postaci Jezusa pozował Bolesław Krzyżanowski, kuzyn Chmielowskiego. Obraz nigdy nie został ukończony. Może właśnie dlatego stał się ponadczasowy, niezależny od artystycznych manier i mód. I wciąż porusza kolejne pokolenia kontemplujących go ludzi.

Leszek Śliwa

Brak komentarzy: